O książkach myśli różne - opinie, recenzje, rankingi czytelnicze, przemyślenia i refleksje

piątek, 13 maja 2011

Dia Reeves - Krwawy fiolet - polecam całą sobą

Takie wrażenie na mnie ta książka wywarła, że aż musiałam jest zwerbalizować na piśmie. I wyszła recenzja, a recenzji miało tu nie być. Trudno. 




Gdyby książka ta wpadła mi w oko w księgarni, to patrząc na tytuł i okładkę zapewne zaliczyłabym ją do 'dziesiątej kopii z kopii kopii Zmierzchu' i odrzuciła jego kandydaturę do przeczytania. Na swoje jednak szczęście, najpierw zapoznałam się z kilkoma recenzjami i tym samym 'Krwawy fiolet' wylądował na liście 'do kupienia natychmiast'. 

Gdyby się uprzeć, można książkę Reeves zaliczyć do tzw. paranormal romance, ale byłoby to po prostu krzywdzące. Główna bohaterka, szesnastoletnia Hanna, po śmierci ojca ma dość mieszkania z ciotką (lub też może ciotka ma dość mieszkania z Hanną...)i postanawia przeprowadzić się do matki, której do tej pory jakoś się o córce zapomniało. Matka tym pomysłem jednak zachwycona nie jest, ale daje Hannie szansę - jeżeli dwa tygodnie wytrzyma w miasteczku Portero, może zostać. Następnie wsadza dziewczynę na rower i każe jej jechać do szkoły - i tu zaczyna się cała zabawa...

W literaturze fantasy ciężko już wymyślić coś nowego, odkrywczego, ale autorce "Fioletu' wyszło to całkiem zgrabnie. Mikroświat Portero jest intrygujący, jest kilka małych, ale za to prawdziwych smaczków (sok z mrocznych brzoskwiń!). Fabuła też na wysokim poziomie, akcja toczy się wartko, nie ma nudnych ani męczących momentów.

Jednak to, co zadecydowało o mojej wysokiej ocenie książki jest postać głównej bohaterki. Absolutnie zachwycająca, zawsze w fiolecie, poluje na potwory w sukience i obcasach - ale nie jest pustą lalą, oj nie... Szarą myszką zresztą też nie - nie siedzi na tyłku czekając na księcia z bajki, tylko bierze z życia to, na co ma ochotę. Mama - Rosalee - dzielnie dotrzymuje jej w tym kroku. Gdy ten duet znajdzie się w pobliżu, każda kobieta wstrzymuje oddech i ze zdwojoną czujnością pilnuje męża, narzeczonego, chłopaka etc. 

Jak wspomniałam już, 'Krawy fiolet' można zaszufladkować jako paranormal romance, ale zdecydowanie romans nieszablonowy. Co więcej, nigdzie nie spotkałam się z takim stwierdzeniem, ale dla mnie jest on jednocześnie lekką parodią najsłynniejszego paranormal romance - 'Zmierzchu', oczywiście. Parodią co najważniejsze, bardzo udaną. Odniesienia do książki S. Meyer są subtelne, ale bardzo trafne - i mówi to osoba, która fanatycznie nie znosi kiepskich parodii.

Podsumujmy. Mamy w 'Fiolecie' ciekawą fabułę, wartką akcję, interesujących bohaterów...a to jeszcze nie wszystko. Książka z pozoru lekka, łatwa i przyjemna kryje w sobie również i drugie dno. Porusza problemy nieco cięższe niż obława na potwory - trudne relacje między matką i córką, budowanie zaufania, głód miłości. Zwraca uwagę również na temat choroby psychicznej i radzenia sobie z nią.



PS. To była część oficjalna. Teraz będzie nieoficjalna....


...O ja pier....Fioletowa Bella z CHAD-em....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz