O książkach myśli różne - opinie, recenzje, rankingi czytelnicze, przemyślenia i refleksje

środa, 27 lutego 2013

What It Feels Like For A Girl - czyli listy ciąg dalszy.

Witam moje szanowne Czytelniczki. Ogromnie się cieszę, że spodobało to, co wczoraj w środku nocy tutaj zamieściłam i że znalazłyście na mojej liście coś dla siebie. Szczególnie dumna jestem z tego, że tekst spotkał się z pozytywną reakcją czytelników wymagających i jeszcze do tego został pochwalony za stronę, że tak powiem, techniczną. Teraz powinna mi do głowy uderzyć woda sodowa a ja mogłabym się rozsiąść w fotelu  ogarnięta nagłą manią wielkości. Samozachwyt to jednak stan zupełnie mi obcy, więc zrobię coś innego - po prostu Wam się odwdzięczę.

Miałam obawy, że zbytnio się rozpisałam a tu proszę - okazuje się, że liczyłyście na więcej. Marudy wy moje, ja naprawdę bałam się, że Was zanudzę na śmierć, jak dodam do listy więcej książek. Ale skoro chcecie więcej, to będzie więcej.

Zapraszam Was zatem na ciąg dalszy mojego rankingu książek o 'babach i ich psychice'. Zróbcie sobie kawę albo herbatkę, jak kto woli, usiądźcie wygodnie - i jedziemy.

1)Mary Pipher - Ocalić Ofelię. Jak chronić osobowość dorastających dziewcząt.
Bądźmy szczerzy - okres dorastania mamy właściwie za sobą. Córek, które mogłybyśmy chronić, póki co nie posiadamy. Na co w takim razie może się nam ta książka przydać? Teoretycznie jesteśmy dorosłe i mamy inne problemy - ale czy rzeczywiście? Czy obce są nam depresja, zaburzenia odżywiania, autoagresja, nadużywanie alkoholu? Czy nasze relacje z rodzicami zawsze są idealne? Czy nie dotyczy nas problem molestowania seksualnego? Czy czasem nie czujemy się niepewne siebie, głupie, brzydkie, niewiele warte? Czy nasza kultura, faworyzująca mężczyzn, już nam nie zagraża? No właśnie. Mary Pipher twierdzi, że wiele dorosłych kobiet boryka się dokładnie z tymi samymi problemami, które miały w okresie dojrzewania - i ja się z nią absolutnie zgadzam. "Ocalić Ofelię" prawdopodobnie jest bardziej pomocna młodym dziewczynom, ich rodzicom i terapeutom, ale myślę że i my możemy z jej lektury wiele wynieść.

2) Grażyna Plebanek - Dziewczyny z Portofino
Było już o miłości, o seksie, trochę psychologii - teraz będzie o przyjaźni. Czy przyjaźń między kobietami jest w ogóle możliwa? Niektórzy twierdzą że w żadnym wypadku - 'baby' prędzej czy później i tak skaczą sobie do oczu, bo są zawistne, samolubne i zazdrosne. Potrafią odbić faceta najlepszej przyjaciółce. mają zwyczaj otaczać się kobietami brzydszymi od siebie, żeby błyszczeć na ich tle. Wierzcie mi, to nie są teorie wzięte z powietrza, lecz zasłyszane przeze mnie między innymi od dawnej znajomej, która z zasady nie przyjaźniła się z dziewczynami. W tym momencie niektóre z Was być może zakrzykną, że to bujda na resorach - a ja zakrzyknę razem z Wami. Grażyna Plebanek, gdyby nas usłyszała, pewnie zrobiłaby to samo. Tak przynajmniej mi się wydaje po lekturze jej książki, bardzo wyjątkowej książki o wyjątkowej przyjaźni. Cztery dziewczyny z Portofino (nie z tego Portofino we Włoszech tylko z warszawskiej ulicy o tej samej nazwie) poznają się jako kilkuletnie dziewczynki. Razem z ich dorastaniem rośnie ich przyjaźń, nie zawsze idealna, niepozbawiona konfliktów i tarć. Jest jednak dla nich źródłem siły, kiedy życie rzuca im kłody pod nogi. Trwa, mimo przeciwności losu. Zadaje kłam uogólnionej i krzywdzącej opinii o fałszywej kobiecej przyjaźni.

3)Iza Sznajder - Kobieta, księżyc i czerwona sukienka.
Sam tytuł być może niewiele Wam powie. Ale jest jeszcze podtytuł : "Rzecz o miesiączce" - i teraz już wszystko jasne. Książek na temat naszego ciała i tego, jak je zaakceptować jest całe mnóstwo, ale takich, które poruszają tematykę jego najbardziej biologicznego aspektu jest jak na lekarstwo. Tak szczerze mówiąc, to ta jest chyba jedyna, przynajmniej ja na żadną inną póki co nie trafiłam. Autorka uświadamia nam, że ile jest kobiet, tyle sposobów podejścia do menstruacji - od radości i dumy (tak, tak), poprzez całkowitą obojętność aż do wstrętu, obrzydzenia i wstydu. Oddaje głos kobietom, które odważnie opowiadają o swoich doświadczeniach. Pokazuje jak traktowano tę 'kobiecą przypadłość' w przeszłości i jak pierwsza miesiączka celebrowana jest w odmiennych niż nasza kultura. Uczy, jak zaakceptować ten comiesięczny 'dopust boży'. Bardzo mądra, bardzo ciepła książka, która powinna być w szkole lekturą obowiązkową.

4) Michele Fitoussi - Helena Rubinstein. Kobieta która wymyśliła piękno.
Wiele biografii niezwykłych kobiet mogłoby się znaleźć na tej liście - ot chociażby Marii Curie-Skłodowskiej, Virginii Woolf, Waris Dirie. Ja wybrałam jednak niedawno przeczytaną biografię Heleny Rubinstein. Nie dlatego, że była ona wielką postacią w świecie przemysłu kosmetycznego - dla mnie jest to interesujące ze względów zawodowych, ale dla was wcale nie musi. Droga na szczyt Heleny rozpoczęła się na początku XX wieku, kiedy to nasza bohaterka  opuściła rodzinny Kraków i zupełnie sama wyemigrowała do Australii. Miała dwadzieścia cztery lata i mnóstwo determinacji, by osiągnąć coś więcej niż zamążpójście i gromadka dzieci. Pięć lat później była już właścicielką salonu kosmetycznego, do którego klientki waliły drzwiami o oknami...Historia Heleny pokazuje, jak kobieta odważna i uparta może odnieść sukces. Nie przez łóżko, nie dzięki znajomościom, ale przy pomocy wiary w siebie, sprytu i  ciężkiej pracy. Myślę, że Madame - jak się do niej zwracano - spokojnie może być dla nas wzorem.

5) Erica Jong - Strach przed lataniem\
Wahałam się, czy w ogóle pisać o tej książce. Podoba mi się ogólny jej przekaz, natomiast przyczepię się do szczegółów - do scen erotycznych w stylu, którego nie lubię, dla niektórych wręcz wulgarnych. Jednakże seks to tylko jeden z tematów podejmowanych przez Jong a poza tym - czy mogłabym pominąć książkę określaną jako "jedną z najważniejszych współczesnych powieści kobiecych"? Wydana w latach 70-tych była na owe czasy prawdziwą rewolucją. czytaną zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn, opluwaną i kochaną jednocześnie. Obecnie już tak mocno nie szokuje, ale wciąż jest - mimo pewnych zastrzeżeń - wartym przeczytania manifestem kobiecej natury, krzykiem o prawo do niezależności, do wyrażania swoich potrzeb, do wolności. Do przełamania strachu przed lataniem.

6) Alice Sebold - Szczęściara oraz Joyce Carol Oates - Gwałt
O tych dwóch pozycjach napiszę razem, bo obie dotyczą tego samego tematu - bardzo trudnego tematu. Nie będę przytaczać statystyk mówiąc o tym, ile kobiet zostaje zgwałconych każdego roku, bo te są przerażające i wszystkie wiemy, że i tak nie uwzględniają przypadków, kiedy kobieta decyduje się na milczenie. Na samą myśl, że...mam ochotę krzyczeć i walić w ścianę z bezsilności. I takie właśnie uczucia towarzyszą lekturze tych dwóch książek. Pierwsza jest oparta na faktach, druga to fikcja literacka. Obie wstrząsające i przytłaczające, pokazują jak kobiety próbują poradzić sobie z tym traumatycznym przeżyciem, jak bardzo skrzywdzona zostaje ich psychika, jak ich życie wygląda 'po'. Oczywiście, zarówno w przypadku "Szczęściary" jak i "Gwałtu" mamy do czynienia z bezdusznością wymiaru sprawiedliwości, społecznym napiętnowaniem, brakiem zrozumienia i obarczaniem winą kobietę (standardowe 'bo ta suka mnie prowokowała'). Ponadto, Sebold dokładnie i bez owijania w bawełnę opisuje sam moment gwałtu. Ciężkie to książki, ale jakże potrzebne.

7) ???
Te znaki zapytania to nie tytuł książki. Po prostu mam problem. Bardzo chciałabym umieścić na liście coś o sytuacji kobiet w epoce wiktoriańskiej, przede wszystkim tych zamkniętych w osławionych przytułkach. Bo "Przytułek dla nieznośnych wiktoriańskich" ładny jest tylko z nazwy. Ośmielę się stwierdzić, że niejedna z nas zostałaby rezydentką takiej placówki, ponieważ kobiety umieszczano w nich z zupełnie absurdalnych powodów. Bądźmy więc wdzięczne losowi za to, że żyjemy w takich czasach, w jakich żyjemy. Nie jesteśmy uwięzione wbrew naszej woli, nikt nas nie oblepia pijawkami ani nie wycina macicy. Pomimo szczerych chęci nie mogę sobie przypomnieć tytułu żadnej książki, która by traktowała o tym okrutnym procederze. Nie będę Wam marudzić o "The Asylum For Wayward Victorian Girls" Emilie Autumn, bo to byłby sadyzm - polecać książkę, która jest praktycznie niedostępna w naszym kraju (chyba że komuś bardzo zależy i ładnie poprosi, to pożyczę). Dlatego mam prośbę - jeżeli ktoś coś o tym czytał, niech mnie niezwłocznie poinformuje.


I to by było na tyle. Więcej książek już naprawdę i na pewno nie przychodzi mi do głowy. Zawsze jest jednak jakieś światełko w tunelu. Ja też mam listę 'must read' z zakresu literatury kobiecej, bardzo obszerną. Jak już zapoznam się z tym, co na niej mam, nie omieszkam podzielić się z Wami wrażeniami...

7 komentarzy:

  1. Ha! Sporo książek z tej listy już mam oznaczone jako "must read". O wielu z nich wspominałaś już dawno temu i już dawno temu chciałam je przeczytać. Ale wszystko w swoim czasie ;]

    A co do AFWVG to ja na pewno sobie kupię, jak tylko znajdę robotę. To jest moje marzenie. Mieć na własność i może dać EA do podpisu, ech <3

    Ej, bardzo mnie cieszy ta aktywność :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio jakoś dobrze mi się pisze, wyjątkowo nawet jestem zadowolona z tego co wytworzyłam i ciągle mam ochotę dalej pisać ;]

      Usuń
  2. Żadnej z tej listy nie znam, gdyby nie to, że utknęłam na "Chłopcu, którego nikt nie kochał" (Casey Watson), to zapisałabym sobie pozycję nr 6. Jednak, postanowiłam sobie, że dopóki go nie przeczytam, to nie kupuję przytłaczających książek. Pomyślę nad nr 4.

    :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Któraś-tam!

    Kaś, Twój wpis widziałam już wcześniej, przelotem, ale zostawiłam sobie przyjemność przeczytania całości na teraz, po stresach dnia dzisiejszego i aby się wczytać, jako że Twoje wpisy zasługują i na dokładne przeczytanie, i na przemyślenie, i skomentowanie (czyli rozwijam komentarz ;] )...

    Po pierwsze - nie istnieje w przypadku Twojego pisarstwa (bo chyba mogę to tak określić) coś takiego jak "za bardzo" i "rozpisałam". Przynajmniej jak do tej pory i w mojej opinii.

    Po drugie - masz w pisaniu coś takiego, co mnie interesuje i zmusza niejako do przeczytania całości, do końca, nawet gdy piszesz o rzeczach (tu: książkach), o których już wiem, że nie lubię, że mnie do gustu nie przypadły, że nie, ja nie, po prostu. Masz Katarzyno styl i urok taki, że nawet w takich przypadkach, gdzie normalnie olałabym czyjeś ochy i achy dotyczące czegoś, co się z moim gustem nie pokrywa lub całkiem wymija, Twoje ochy achy czytam, wzdychając równie żarliwie ;] Żartobliwie to mówię, ale zgodnie z prawdą.

    Po trzecie, wreszcie - aaach!! Grażynę Plebanek wielbię, ubóstwiam, czczę i no właśnie: och-ach!
    A Helenę Rubinstein dodaję do listy.

    I oczywiście czekam cierpliwie na kolejny obfity wypływ weny ;]

    Aye!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, miód na moje uszy:D

      Do innych książek Grażyny Plebanek się przymierzam.

      Usuń
  4. przeczytałam, zapisałam kilka tytułów, dziękuję ;).

    m.

    OdpowiedzUsuń
  5. M., jak tu trafiłaś? Czy się znamy?

    OdpowiedzUsuń