O książkach myśli różne - opinie, recenzje, rankingi czytelnicze, przemyślenia i refleksje

piątek, 4 października 2013

Jezioro Osobliwości

I przeprowadzka za nami. Bardzo stresująca przeprowadzka, ale nie tyle dla mnie, co dla moich książek. Najpierw zawisła nad nimi groźba sprzedaży niektórych, tych mniej kochanych. Na szczęście ich oraz moje, widmo opuszczenia przez nie moich półek szybko się rozwiało, bo w tajemniczych okolicznościach żadna z potencjalnych transakcji nie doszła do skutku (a ja oczywiście nie mam z tym nic wspólnego...'). Potem było nerwowe szukanie mieszkania i obawa "czy się zmieszczą?". Obawa w zasadzie nieuzasadniona - pod uwagę brałam jedynie te pokoje które spełniały kryteria "w miarę tanio, w miarę blisko i żeby się regały zmieściły". Później biedaczki musiały znieść pakowanie ("czy się aby żadna przy tym nie zniszczy??") i transport ("czy tata nie będzie krzyczał, po co mi tyle książek? przecież to je zestresuje i przykro im będzie"). Robiłam co mogłam, żeby zminimalizować ewentualną traumę, ale chyba za mało się starałam, bo zemściły się w trakcie układania ich na półkach w nowym mieszkaniu. Odwalały takie numery, że miałam ochotę wywalić je za okno.

Ale zostawmy już samą przeprowadzkę, bo nie o tym dzisiaj będzie. Jak już ustawiałam rodzinę na półkach, przeżyłam kilka mniejszych i większych szoków. Część z powodu odkrycia braku paru egzemplarzy (wciąż poszukiwany "Pamiętnik narkomanki" Rosiek, "Kiedy Nietzsche szlochał" Yaloma niestety już nie do odzyskania), jeden z powodu cudownego odnalezienia "Smaku świeżych malin" Sowy, parę kolejnych z serii "a to ja mam taką książkę? skąd???"). No i całkiem sporo pod tytułem "OK, wiem, że mam taką książkę, tylko co ona, do licha, tutaj robi?"...

Okazało się, że mam całkiem sporą kolekcję takich osobliwości. Sporo z nich to najzupełniej normalne książki...tylko jakoś tak nie bardzo wiadomo dlaczego JA je posiadam. Inne to z kolei prawdziwe literackie ewenementy. Niektóre dostałam od kogoś, ale sporą część - bądźmy szczerzy - kupiłam sama. Właściwie wcale tego nie żałuję, bo nigdy nie żałuję zakupu książki, nawet najgorszej. Właśnie teraz wszystkie one mi się przydadzą w celu dostarczenia Wam nieco radości. Mamy październik, zaczyna się sezon na depresję - pośmiejcie się trochę. Pewnie tym razem nie znajdziecie wiele do swoich list "do przeczytania"...chociaż kto Was tam wie :P.


1) Terapia zaburzeń seksualnych -dzieło zbiorowe
Zacznę od tej, która najczęściej prowokuje pytanie "a po co ci to". Najcześciej - bo kupowałam ją przy świadkach, a osoby penetrujące mój księgozbiór też zwracają na nią uwagę (bo jest gruba i czerwona). A ja naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, w jakim to celu ją nabyłam. Na pewno nie w celach naukowych, bo na studiach seksuologii nie miałam. W ramach dokształcania dodatkowego też nie, bo akurat zaburzenia seksualne mnie średnio interesują. Z chęci autoterapii (to najczęstrze przypuszczenia) też - chyba - nie. Z tego, co pamiętam kupiłam ją, bo była przeceniona z 89zł na 24 zł i leżała w dziale 'psychologia'. Aż żal było nie wziąć - nieważne, że od trzech lat miałam ją w rękach może trzy razy.

2) Randkowanie według Jane Austen - Lauren Henderson
Nie mam pojęcia, skąd moja mama wzięła owe dzieło, jak również dlaczego mi je podarowała. Pewnie przez Austen w tytule - tylko dlaczego nie wzięła pod uwagę tego, że ja poradników o związkach nawet nie otwieram? Ten otworzyłam, skoro już go mam, ale szybko zamknęłam. Rady takie same jak wszędzie, tylko bezczelnie niby-oparte na tym co pisała Austen. Prawie jak "Duma i uprzedzenie i zombie". Zanim ją zamknęłam, zrobiłam tylko jeszcze test "Którą bohaterką Jane Austen jesteś" i wyszło "Jesteś Mary - złośliwą, bystrą i cyniczną". Pomimo tej jakże adekwatnej charakterystyki, sugerującej, że może nie jest ta książka taka zła, "Randkowanie" wylądowała na tej półce, gdzie najtrudniej jest ją dostrzec.

3) Jak unikać seksu? - Pamela Pettler i Amy Heckerling
To jest dopiero ewenement! Czy podejrzewałybyście, że ktoś w ogóle pisze o tym książki? Ja nie, dopóki nie wyniosłam swojego egzemplarza owego dzieła z Cmentarzyska Książek (w związku z tym mogę powiedzieć, że otrzymałam go prawie za darmo). Tytuł jest zaskakujący, natomiast sama treść absurdalna do granic możliwości, totalnie bezsensowna i tak głupia, że aż zabawna. Mnie w każdym razie śmieszy. Polecam zwłaszcza głośne czytanie w towarzystwie, w stanie lekko-poalkoholowym

4) Księga Czarostwa Bucklanda - Raymond Buckland oraz Elementy Rytuału - Deborah Lipp
Nie, to nie jest pomyłka. Ja naprawdę posiadam obie te książki. Zainteresowałam się kiedyś czarostwem i chciałam zacząć od solidnych podstaw teoretycznych, więc zakupiłam hurtem i "Księgę' i 'Elementy'. O ile pierwsza jest jedną z podstawowych pozycji na ten temat, to druga jest podręcznikiem dla średniozaawansowanych - ambitnie więc z mojej strony. Skąd mi się wzięło zainteresowanie magią, nie mam pojęcia, ale równie szybko jak się pojawiło, tak szybko się skończyło. Ze smutkiem stwierdzam, że magia jednak nie jest dla mnie. A w planach było jeszcze zakupienie "Magiji współczesnej" oraz "Magii świec"...Dodam że "Elementów Rytuału" oczywiście do dziś nie przeczytałam.

5) Encyklopedia Magicznych Ingrediencji : wiccański przewodnik po sztuce rzucania zaklęć - Lexa Rosean
Specjalnie o tej książce piszę osobno, a nie razem z dwoma poprzednimi. Stanowi najlepszy przykład mojej lekkomyślności - żeby nie powiedzieć dosadniej: bezmyślności - w kupowaniu książek. Zobaczyłam w księgarni, tania była, więc oczywiście: "Biorę bo dlaczego nie?". Tylko że o ile "Księga czarostwa" do czegoś może mi się przydała, czegoś tam się z niej dowiedziałam - to na co mi Encyklopedia Magicznych Ingrediencji? Ano na nic.

6)Jak zdobyć faceta - Lisa Sussman
Kolejny prezent, tym razem od przyjaciółek, troszczących się o moją przyszłość. Dobrze, że razem z ową ksiązką podarowały mi jeszcze waniliowe perfumy, bobym się chyba obraziła. Pozycja krótka, acz treściwa, porad jest mnóstwo i trudno się na jakieś zdecydować. Moja ulubiona to oczywiście "jedz surowe pieczarki, ich zapach kojarzy się z seksem". Mistrzostwo świata. Dobrze, że książka jest mała i cienka, łatwo ją ukryć między innymi w jakimś kącie.

7) Warszawianka w kąpieli. Problemy higieny w warszawskiej prasie kobiecej lat 1860-1918
Tej książki i jej obecności na półce akurat będę bronić jak niepodległości. Pisze o niej dlatego, że widząc ją sporo osób popukało się w głowę i zadało fundamentalne pytanie "Po co ci TO"?
Ano po to, że to bardzo ciekawa pozycja. Przeczytałam ją zaraz po "Miłości, kobiecie i małżeństwie w XIX wieku", bo kiedyś mnie dziwietnastowieczne życie codzienne przez chwilę interesowało. I może to dziwnie brzmi, ale to naprawdę arcyciekawy temat. Ile w tej książce jest ciekawostek i zaskakujących informacji. Choć przyznaję że 'interesuje mnie problem higieny w XIX wieku' może i nie brzmi trochę nietypowo.

8)Skuteczny system samoobrony psychicznej - Melita Denning, Osborne Philips
Tę książkę mi podarowano i do dziś się zastanawiam czy darczyńca w ogóle wie o czym ona jest.Ale bądźmy szczerzy - gdybym ją zobaczyła na jakiejś wyprzedaży, w miarę tanią, to pewnie bym kupiła, nawet nie sprawdzając z czym mam do czynienia. Lekturę zaczęłam od spisu treści, który mnie zwalił z nóg. Książka o niewinnym tytule okazała się napisanym przez wybitnych okultystów podręcznikiem wzmacniania aury psychicznej. Z ciekawości przeczytałam kilka fragmentów i o ile książka na temat magii była w sumie miłą lekturą to tutaj...Książka jak w obcym języku. Chyba jej nie rozumiem. Poza tym...może ktoś ją chcę? Ona jest przerażająca, boję się trzymac ją w domu :)

Teraz czas na bohatera zbiorowego: książki które kiedyś masowo wyniosłam z Cmentarzyska Książek. To było takie miejsce, gdzie płaciło się 25 zł a w zamian można było wynieść tyle książek ile się chciało. Gdy tam byłam po raz pierwszy zachowałam się bardzo nieładnie - zgodnie z zasadą "darmo dają, to trzeba brać". Chyba mnie wtedy jakieś szaleństwo ogarnęło, ocknęłam się dopiero w domu i moim oczom ukazał się widok zabójczy. Czego tam nie było. Poradnik dla pani domu z wczesnych lat 50-tych. Podręcznik tworzenia kosmetyków w domu (np. tuszu do rzęs z sadzy). Książka 'Jesteśmy małżeństwem' pełna praktycznych porad typu 'co robić kiedy mąż chce a żona nie chce'. 'Album małego dziecka" z lat 70-tych. Całe mnóstwo powieści, których ani tytuły ani autorzy nie mówiły mi kompletnie nic. Brakowało tylko podręcznika robienia na drutach i jakiegoś starego kodeksu drogowego. Książki przez około pół roku dumnie zdobiły moje półki, a potem się ich, ekhm, pozbyłam. Wtedy zdałam sobie sprawę, że kupując książki czasami naprawdę zachowuję się jak niepoczytalna zakupoholiczka i muszę zacząć się hamować.


Chociaż trochę, odrobinkę :)







5 komentarzy:

  1. Akurat pozycję nr 7 - jak się trafi okazja - to zamierzam nabyć bo też lubię takie pozycje.

    A pozycja nr 3 to zła pozycja i namawiająca do zła. No jak można chcieć unikać seksu? No? Chociaż zaraz mi się przypomina ten artykuł, ju nou jaki... Może to dobra książka dla ludzi którzy chcą uniknąć wygwałcenia ustami przez małżonka? :P

    A co do ostatniego akapitu - borze zielony, pamiętam ten amok. To wina organizatorów, po co dawali takie wielkie torby, po co?


    Ps. Nowa notka YAAAAAAAAAAY!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pamiętam, to byłaś przy amoku numer dwa. Pierwszy raz byłam tam sama i całe szczęscie. Wstyd by się było ludziom pokazać.

      Usuń
    2. A Warszawianka jest cały czas w Składzie :)

      Usuń
  2. Bo o wszystkim się zawsze można czegoś jeszcze dowiedzieć... nawet o książkach takich jak te ;) I jak zawsze do tej pory, przeczytałam od deski do deski :D


    A tak btw, również niekiedy słyszę "a po co ci to". No, właśnie, właśnie. Powodów jest wystarczająco dużo, a widzę, że może być jeszcze więcej:D


    I tak mi się przypomniało - jest u nas w Poznaniu taka knajpa "Za kulisami", obstawiona regałami z książkami po sam sufit prawie. Można tam np. odnieść swoją niechcianą lub znaleźć coś dla siebie i wymienić. Mi ostatnio, za kilka zbyt ładnie [bo nadal nowo] wyglądających, pani zza baru kazała wrócić i wybrać sobie więcej :D Tak że tego,no, zapraszam w imieniu,do Poznania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kulisami jest super, Asik poleca i pozdrawia ;)

      Usuń