O książkach myśli różne - opinie, recenzje, rankingi czytelnicze, przemyślenia i refleksje

piątek, 15 lutego 2013

Książkowe Podsumowanie Roku 2012

Przez cały grudzień zeszłego już roku nie mogłam doczekać się jego końca, albowiem miałam już straszną ochotę napisać książkowe podsumowanie. No i grudzień minął, a u mnie zadziały się różne rzeczy i nie miałam głowy do pisania czegokolwiek. Na szczęście wszystko się już wyprostowało, tak więc - z małym opóźnieniem - prezentuję Wam Książkowe Podsumowanie Roku 2012.

A doczekać się owego podsumowania nie mogłam, bo rok 2012 był może nie najlepszy ogólnie, ale pod względem czytelniczym bardzo udany. Dużo książek przeczytanych, dużo pokochanych, dużo kupionych. Plus niezapomniane wrażenia z pewnego wydarzenia - o tym na końcu.

Zatem po kolei:

1) Książek przeczytanych: 59
Znów mniej niż rok wcześniej (ale tylko o 3 pozycje), ale za to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tym razem NAPRAWDĘ  były grubsze. Do tego przebrnęłam przez dwie książki po angielsku, co zabrało mi sporo czasu, albowiem mój angielski jest mocno średni.

2) Książek kupionych : około 100 - około, bo już mi się myli, co kiedy kupiłam. Jak również po raz pierwszy kupując książkę, nie byłam pewna czy już ją mam, czy nie oraz  nabyłam drugi egzemplarz już posiadanej. Kiedyś mi się nudziło, więc policzyłam, ile tomów posiadam w domu; wyszła liczba tak absurdalna, że sama się przeraziłam, więc w tym roku naprawdę zamierzam się opamiętać. Przez półtora miesiąc kupiłam tylko jedną - wzorowo.

3) Najlepsze z 2012 - oj, dużo ich będzie, o wiele więcej niż rok temu. Wspomnę więc tylko o najważniejszych.

Emilie Autumn - The Asylum For Wayward Victorian Girl.
Na tę książkę aż brakuje mi słów. Niektórzy pewnie wiedzą, że Emilie czczę niczym boginię, mój pokój wygląda jak jej sanktuarium a z najnowszej płyty uczyniłam ołtarzyk. Jeżeli chodzi o książkę - do dziś nie wygrzebałam się z długów, które spowodowała jej cena (plus koszty przesyłki, książka jest tak ciężka, że może służyć w akcie samoobrony). Ale warto było. Pomimo przeszkody w postaci mojej słabej znajomości angielskiego przeczytałam ją już kilka razy. Bardzo mi pomogła, o czym mogłam nawet z radością poinformować Szanowną Autorkę.

Bill Bryson - Krótka Historia Prawie Wszystkiego
Do dziś nie wiem, co mnie skłoniło do kupienia Krótkiej Historii, może jakaś pozytywna recenzja...Książka to taki wykład z nauk ścisłych dla opornych, czyli dla mnie, ponieważ fizykę, chemię, geologię itp omijałam zawsze szerokim łukiem (wyjątek uczyniłam dla biologii). W Historii wszystko jest przedstawione jasno, prosto a do tego autor ma tak niesamowity styl literacki, że o czym by nie pisał, czyta się to z zapartym tchem. No i wyobraźcie sobie drodzy czytelnicy, że dzięki panu Brysonowi zaczęłam kojarzyć, o co chodzi w teorii względności - oczywiście, dosyć względnie, jak przystało na umysł - nie-ścisły.

Witold Horwath - Seans
Trudno mi o tej książce pisać, bo odebrałam ją cholernie osobiście. Rzuciła mną o ścianę, podłogę i sufit. Jedna z użytkowniczek portalu LubimyCzytać napisała, że od 8 lat czyta Seans co najmniej dwa razy w roku. Wcale się nie dziwię.

George R. R. Martin - dzieła zebrane czyli Saga Pieśni Lodu i Ognia
Długo się opierałam Panu Martinowi, bardzo długo. Dopiero po uzyskaniu pozytywnej opinii niejakiego Kota z Cheshire, który jest wyrocznią w sprawach literatury zabrałam się za Sagę. I totalnie wsiąkłam. Dwa miesiące życia w innym świecie, a jak już wróciłam do rzeczywistości, to czułam się jakby mi ktoś zabrał rodzinę. A teraz już nie mogę doczekać się momentu kiedy za kilka lat zostanie wydany kolejny tom i trzeba będzie czytać wszystko od początku, wszak do tego momentu wiele wątków może zostać zapomnianych...

Marion Zimmer Bradley - Mgły Avalonu
Czytałam już ją kiedyś, ale w postaci ebooka z ekranu komputera, ale to takie czytanie na pół gwizdka. Zakupiłam sobie więc ją w formie papierowej, dzięki czemu mogłam się nią rozkoszować w pełni. Kolejna książka po skończeniu której powrót do rzeczywistości był wyjątkowo bolesny. Cudowny, rozkosznie feministyczny i antykościelny fantasy romans.

Vanessa Diffenbaugh - Sekretny Język Kwiatów
Przyznam, że książka nie podobała mi się w całości, ale idea języka kwiatów jest dla mnie genialna. A scena, w której główni bohaterowie 'rozmawiają' ze sobą właśnie przy pomocy kwiatów zachwyciła mnie tak, że aż mi brakło tchu. i za tę scenę książka dostaje wyróżnienie.

4) Najgorsze książki
Właściwie tylko jedna - Taniec Borderline Jana Pawła Krasnodębskiego. Spodziewałam się dobrej książki z serii "psychiatryczne historie", borderline w tytule zobowiązuje. Otrzymałam....bardzo dziwne coś. Pomimo tej wpadki zabrałam się za inną książkę Krasnodębskiego - 'Martwy Blues' - i było o wiele lepiej.

Hmm. Właściwie to jest i druga najgorsza książka. Zgadnijcie, jaka?

Tak, teraz będę wyżywać się na "50 twarzach Greya". Tej przyjemności sobie nie odmawiam. I jak najbardziej mogę się na niej wyżywać, bo przeczytałam prawie całą - tyle, ile potrzeba było do wyrobienia sobie opinii. Złej opinii. Może nie byłabym tak cięta na twarze, gdyby nie to, że wokół mnie za dużo jest osób wielbiących Pana Greya, a jak się wyjawi im, co się o nim sądzi, to trzeba się tłumaczyć jak z ciężkiego grzechu a oni i tak traktują się jak człowieka nieoczytanego, nieznającego się na literaturze oraz oczywiście z politowaniem kiwają głową 'aha, bo za mocne sceny, tak?'. Nie, proszę państwa, to nie mocne sceny (które nie są mocne tylko śmieszne), to najgorszy styl literacki z jakim miałam w życiu do czynienia. A - że tak sobie zapozuję na snoba - do czynienia miałam z wieloma.

5) A teraz o wydarzeniu, o którym wspomniałam na początku - o Warszawskich Targach Książki, oczywiście. Toż to było absolutne święto. Cztery dni spędzone w fantastycznym towarzystwie podobnych mnie moli książkowych, tłum ludzi, stosy książek, masa wydanych pieniędzy, szczęście absolutne. Mam nadzieję, że w tym roku też uda się Targi odwiedzić. Czas zacząć zbierać pieniądze...zaraz zaraz, czy ja coś mówiłam o zaprzestaniu kupowania książek?

Tyle tytułem podsumowania. Rok 2013 trwa w najlepsze, a ja już mam na koncie kilka świetnych książek. Oby tak dalej. Do zobaczenia więc...nie nie, za rok. Obiecuję, że już wkrótce.

10 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że już wkrótce! :D Świetna notka. I dziękuję za wspomnienie, tylko że dla mnie to Ty jesteś wyrocznią literacką. I co teraz? :D

    Podsumowanie bardzo fajne, Mgły Avalonu i Seans lądują na mojej liście "must read".
    A co do kupowania książek - to w takie święto, jak targi książki można sobie pofolgować, no! Ja planuję dokupić album Beksińskiego, o ile się uda, ohohohoho!

    Czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kot jest Wyrocznią Literacką, natomiast Ciebie nazwałabym Panią Księgozbioru. Problem solved. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co teraz? A nic, ty będziesz moją wyrocznią, ja twoją i tak sobie będziemy współpracować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię tę naszą współpracę, co tu dużo mówić.

      Usuń
    2. Co tu duzo mówić, ja również.

      Usuń
  4. Aaa aż się uśmiechnęłam jak zobaczyłam nową notkę! Na "Mgły Avalonu" to i ja się przymierzam...(niedawno zastanawiałam się nawet nad zakupem), może jak już skończę te "Listy" Tolkiena, bo ciut czasu mi one zajmą ;) Co do Targów, mam nadzieję że tegoroczne będę równie udane, choć zorganizowane w innym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaś! Wreszcie coś napisałaś! Co do ilości przeczytanych i kupionych książek, szczerze Cię podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu :)
    Masz prawo, czuć się w drobnym (lub większym) kawałku odpowiedzialna za moje książkowe sprawy ;)
    Kurczę, gdyby nie Ty, to zostałabym na lekturach szkolnych. :)

    "Mgły Avalonu", stoją w mojej kolejce do przeczytania, a skoro są tak dobre, to chyba szybciej po nie sięgnę.

    George R. R. Martin - mówiłam Pawłowi, że czytałaś i bardzo Ci się podobało, odpowiedział jedynie, że wcale Ci się nie dziwi. :)
    Może i ja się kiedyś skuszę.

    Pozostałe Twoje najlepsze - sobie zapiszę, jak gdzieś na nie trafię to wezmę :)

    Natomiast Twoja druga najgorsza książka - ja sięgnęłam po nią tylko dlatego, że w wokół mnie słyszałam mnóstwo negatywnych opinii. I jak tak minęło trochę czasu od przeczytania tej trylogii, to (poza tym, że trzecia część średnio mi się podobała), chyba raz w życiu, przeczytanie czegoś takiego, mi wystarczy.

    Kasiu, oby częściej wychodziły Twoje książkowe podsumowania, choćby miesiąca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podsumowanie miesiąca? Całkiem niezły pomysł:) Na razie mam w planach dwa teksty (jeden Was może zdziwić:) tylko proszę o troszkę cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń